sobota, 7 lutego 2015

        Stephen King - Przebudzenie

       Ostatnimi czasy zacząłem czytać dużo książek mistrza horroru Stephena Kinga. Paradoksalnie jednak nie czytałem powieści grozy lecz np. post-apo (Bastion) lub zgrabne połączenie westernu, fantasy, post-apo, sci-fi i wielu innych (cykl Mroczna Wieża). Teraz przyszedł czas na kolejną pozycję. Padło na Przebudzenie, które miało być powrotem autora do gatunku, z którego zasłynął. Czy jednak warta była przeczytania?
      Głównym bohaterem jest Jamie Morton. Gdy był on dzieckiem do jego miasteczka przyjechał nowy, młody pastor. Na imię miał Charles Jacobs. Wszyscy mieszkańcy z miejsca polubili Jacobsa i jego rodzinę lecz gdy bliskich wyżej wymienionego spotyka tragedia pastor wyklina Boga. Zdruzgotani ludzie wygnali Charlesa.
Po latach Jamie Morton toczy żywot muzyka uzależnionego od heroiny. Na ścieżkach swego życia cały czas spotyka Jacobsa. Czasami Charles jest cyrkowcem, czasami sprzedawcą, a jeszcze kiedy indziej uzdrowicielem ludzi. Jamie nie wie, że los już na zawsze połączył go z pastorem i z elektrycznością.
      Chociaż opis praktycznie nic nie mówił to od razu się zainteresowałem. Szybko zacząłem czytać. Prosty język spowodował, że kartki przekładałem dalej w mgnieniu oka. Początkowo myślałem iż książka ta będzie przeszyta tajemniczością i mrokiem jednak szybko okazało się, że jest ona w dużej mierze tak naprawdę opowieścią o starzeniu się. Co prawda gdzieś tam jest tajemna elektryczność, gdzieś tam jest intryga, gdzieś tam jest śledztwo głównego bohatera... jednak na pierwszy plan wychodzą refleksje na temat przemijania. Nie było by to wadą gdyby nie przytłaczało głównego wątku, który wydaje się ciekawy. Same te przemyślenia mogą nam wskazać o czym myśli teraz sam autor ( ;) ). By jednak dojść do rozwinięcia głównego wątku musiałem przebyć 3/4 książki. Cała ta objętość była opisem życia Jamiego. Jest to życiorys barwny i nie sposób nie polubić głównego bohatera. Wiele on przeszedł. Widzimy jego podróż przez wiele lat życia podczas, których bywał na dnie jak i na szczycie. Czasami czujemy do niego żal, a chwilę później cieszymy się razem z nim. Jest on według mnie jedną z najciekawszych, a jednocześnie zdecydowanie zwykłych postaci w dorobku autora. Dookoła cały czas krąży również Charles, który jest bardzo tajemniczą postacią. Czasami wydaje się dobrym duszkiem Mortona, by chwile później stać się złem wcielonym. Przez chwilę można go polubić, by zaraz obawiać się o każdy jego czyn. I już gdy akcja zaczyna nabierać tempa... Jamie zaczyna jeździć do rodziny, zajmować się firmą i oczywiście rozmyślać o swoim życiu. Dla mnie jest to wadą ponieważ główny nurt historii z każdym rozdziałem jest coraz ciekawszy. Wygląda to jakby King nie mógł się zdecydować pomiędzy powieścią obyczajową a horrorem.
Kolejnym minusem jest płytkość postaci drugoplanowych. Prócz Jamiego i Charlesa nie ma tam żadnych bohaterów, którzy mieliby unikalny charakter i dałoby się ich bardziej polubić. Są koledzy z zespołu Jamiego, jest pomocnik Charlesa, jest wiele innych osób. Lecz są to tylko meble. Rekwizyty na scenie dwóch aktorów.
Wylałem na tą książkę już dużo jadu, ale czy jest ona zła. Nic z tych rzeczy.
Jednym z plusów jest oczywiście znany fanom prozy pisarza klimat małego miasteczka i jego mieszkańców. Czuć spokój, a jednocześnie obawiamy się co wydarzy się wraz z przybyciem nowego pastora. Opisy są bardzo dobre i pobudzają wyobraźnię. Kolejną zaletą są liczne nawiązania do mistrzów gatunku takich jak np. H. P. Lovecraft. Jest to ciekawy smaczek dla miłośników tego gatunku. Ponadto gdy już przeczytamy te 3/4 książki akcja się zacznie. Nadciąga mrok, który wkracza do historii wyważając drzwi. Pojawia się wyczekiwany zwrot akcji oraz rozwiązanie zagadki. Zakończenie książki jest wyborne i pobudza myślenie. Myślę, że każdego ono zadowoli choć jest trochę kontrowersyjne (z perspektywy wiary). I to właśnie ten główny wątek z fantastycznym zakończeniem jest rzeczą dla, której warto tej książce dać szansę. Dodatkowo wspomniany lekki język pisania sprawia, że jest to dobra pozycja na kilka wieczorów. Widać więc, że "coś się stało", ale jednocześnie nie jest to wielkie wydarzenie wśród innych książek autora.

Chciałbym dodać, że wspomniane refleksje na temat starzenia się i przemijania mi akurat nie pasowały, ale są one dobrze napisane i niektórym napewno się spodobają. ;)


+ prosty język
+ ciekawy wątek główny
+ dwie oryginalne postacie
+ wspaniałe zakończenie
+ refleksje...
- ...które mogą być także wadą
- krótka
- brak ciekawych postaci drugoplanowych

Ocena: 6+/10

4 komentarze:

  1. ^^ *The first*
    Ja zastrzeżeń do recenzji nie mam.
    Widziałam Przebudzenie na liście bestsellerów w księgarni ;p.
    Ale stwierdziłam, że mnie nie stać:D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam odwyk od Kinga, a nawet jeśli do niego wrócę to znając mnie, do starszych pozycji. Mało która z nowszych mnie satysfakcjonuje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka nie jest zbyt dobra w porównaniu do wcześniejszych pozycji Kinga, ale jako wypełniacz czasu zdecydowanie się nadaje :)

      Usuń
    2. Najpierw musi mi minąć mój lekki wstręt do Kinga, a potem czeka mnie leżące na półce od miesiąca "Cujo". Po nim pomyślę jak to dalej z naszym "duetem" będzie. ;)

      Usuń